Przejdź do głównej zawartości

Pomysł na obiad - rosół jak "umami" :)




Przyznam, że na rękę dziś mi było, że moje dziecię się samo bawiło. Ale wiadomo - coś za coś -   dobra zabawa naszych dzieci zazwyczaj powoduje w nas mamach huśtawkę nastrojów - od zdenerwowania, co też to nasze dziecko nawyrabiało, poprzez zakłopotanie co z tym fantem zrobić, na rozbawieniu sytuacją kończąc.

Co tym razem spowodowało we mnie ten maraton emocji?

Otóż była to próba zrobienia przez moją Viktorię rosołu dla swoich lalek, a że lalek jest dużo, to rosół trzeba było zrobić ze wszystkich 12 kostek pozostawionych przeze mnie bezmyślnie na komodzie.

Dobrze, że skończyło się tylko na poodwijaniu ich z tych wszystkich sreberek, bo podejrzewam, że pierwsza faza zdenerwowania trwałaby zdecydowanie dłużej:)

Kostki, z racji, że nie mieściły się w lalkowych garnkach, zostały umieszczone w piekarniku...hmmm...ciekawe podejście do gotowania;)










Niestety wszystkie "papierki" zostały wyrzucone zgodnie z obowiązującymi zasadami gospodarowania odpadami, tak więc, nie da już rady ponownie je zabezpieczyć. Pozostaje wyrzucić, albo przez najbliższe dni będziemy jeść zupy na obiad - przy założeniu jedna kostka na pół litra wywaru to tylko 6 litrów, więc nie tak źle:)



No, chyba, że zrobię jeden wielki rosół o smaku umami:)

ano właśnie - tak przy okazji wspomnę o moim najmniej ulubionym smaku - bo wiecie, że to nasz piąty smak?

Większość z nas myli go ze słonym, a to po prostu wdzięcznie brzmiący umami, który obok słodkiego, gorzkiego, kwaśnego i słonego sprawia, że Chińczycy mogą sobie pozwolić na serwowanie potraw o dodatku - "w pięciu smakach" :)

Przyznam, że smak znam doskonale - wszechobecny glutaminian sodu... Nikt go przede mną nie ukryje i naprawdę nie rozumiem, co ludzie w tym widzą. Ostatnio próbowałam nawet robić zupki bez tych sztucznych dodatków wzmacniających ten smak - ale niestety, zostały określone jako "bez smaku" ...ach, jak mi się marzy taka prawdziwa swojska kura - wtedy może i rosół byłby naturalnie smaczny, a na tych faszerowanych chemią kurczakach, to niestety bez "rosołków" trudno zrobić smaczny rosół :(

Tak więc pozostaje nam robienie rosołów jak "umami"...ale skoro smakuje:)







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie oceniaj sytuacji bo nikt nie ma racji Tylko Na reakcje uwagę zwróć I króć skróć Ukróć Dalsze negatywne skutki działania od niechcenia  By już nikt w temacie zdarzenia nie miał nic do powiedzenia

Zupa z gwoździa, czyli pomysł na obiad, gdy brak pomysłów

Na pewno pamiętacie bajkę Fredry o tym jak Cygan ugotował Babie Zupa z Gwoździa - ja czasem też gotuję taką zupę - a w zasadzie danie:)  Jednym słowem - moje gotowanie często przypomina wszystkiego co pod ręką do garnka wkładanie:) Efekty różne tego bywają - na szczęście domownicy zazwyczaj wszystko zjadają, a przy ty nie marudzą zbyt wiele, więc dziś się z Wami takim przepisem podzielę:) Danie z gwoździa, czyli zapiekanka jako gwóźdź obiadu:)

Prosta prawda o uprawianiu sexu

Co myślicie o seksie dla samego seksu? Mnie po kolejnej monotematycznej rozmowie z potencjalnym partnerem😉 wzięło na przemyślenia i zwyczajnie mnie olśniło😇: Zdałam sobie sprawę, że świadomi ludzie wiedzą i czują, że taki sex to tylko wkładnie siebie nawzajem jako obiektów seksualnych do swoich zbiorów doznań. Tymczasem zapomnieliśmy, że sex to jest dopełnienie. Dopełnienie czegoś, co tworzy dwoje świadomych siebie ludzi. Jeśli coś się tworzy, to po to, by powstało dzieło.  Sex tylko dla sexu nie ma nic wspólnego z tworzeniem. To tylko skorzystanie z tego, co druga osoba wypielęgnowała w sobie przez lata ziemieskiego życia, a od korzystania jest tylko subtelna granica, która oddziela od poczucia wykorzystania. Czasem zadajemy sobie pytanie - co lubimy w sexie? I wówczas każdy wymienia, które doznania sprawiają nam przyjemność. Ja właśnie uświadomiłam sobie, że lubię po prostu  tworzyć nowe doznania, poczucie spełnienia i dzięki temu zadowolen