***
straciłam wiarę w swe umiejętności.
Wiem doskonale czemu tak się stało,
po prostu, jak to w życiu - coś złego się zadziało.
Choć złe zdarzenie to względne stwierdzenie
wszystko jak zwykle kreuje spojrzenie
i właśnie o tym dzisiaj chcę zrymować,
by w życiu zawsze optymizmem się kierować.
Napisałam tę rymowankę z 4 lata temu. Post, jak dziesiątki innych, utknął w wersjach roboczych, ale dziś pasuje jak ulał. Może dobrze, że wtedy go nie udostępniłam,
Napisałam tę rymowankę z 4 lata temu. Post, jak dziesiątki innych, utknął w wersjach roboczych, ale dziś pasuje jak ulał. Może dobrze, że wtedy go nie udostępniłam,
bo dziś będzie miał inny finał.
...by w życiu zawsze optymizmem się kierować....
To zdanie jest najważniejsze. Otóż, my ludzie mamy często tendencję do narzekania w tak zwanych sytuacjach kryzysowych.
Dlaczego tak zwanych - bo często te sytuacje kryzysowe to tylko nasza ocena sytuacji.
O czym mowa?
O wyolbrzymianiu.
Coś nam się zdarza. Z punktu widzenia naszego znajomego, coś zwykłego, powszedniego, co zdarza się setkom innym ludziom i zazwyczaj przechodzi bez większej ekspresji.
Ale jeśli zdarzy nam się w momencie, kiedy uważamy, że wszystko dzieje się przeciwko nam - urasta to do rangi olbrzymiego problemu, czasem nawet tragedii.
I faktycznie - tragedia się staje. Bo potem następuje niefortunny zbieg zdarzeń, który kończy się tragicznie.
W moim przypadku - bo chcę zwrócić na siebie uwagę.
Bo czuję się niezauważona, niedoceniona....biedna taka, smutna, pokrzywdzona....
Pojawia się przeświadczenie, że jestem krzywdzona, więc FAKTYCZNIE zaczyna się tak dziać. Ludzie zaczynają mnie ranić, bo PRZECIEŻ WŁAŚNIE TEGO CHCĘ.
Tak jest w moim przypadku.
Pomyśl, może Ty również czujesz, że jesteś nieszczęśliwy, bo sam się unieszczęśliwiasz.
Bo tego chcesz.
Powinniśmy dziękować Bogu, że dał nam takie narzędzie zwane poczuciem barku szczęścia, bo dzięki temu wiemy, że w naszym życiu jest coś, co wymaga uzdrowienia.
Dlaczego tak zwanych - bo często te sytuacje kryzysowe to tylko nasza ocena sytuacji.
Z punktu widzenia innych, niekoniecznie jest to kryzys,
ba, czasem zalążkiem kryzysu nikt tego nie nazwie.
O czym mowa?
O wyolbrzymianiu.
Coś nam się zdarza. Z punktu widzenia naszego znajomego, coś zwykłego, powszedniego, co zdarza się setkom innym ludziom i zazwyczaj przechodzi bez większej ekspresji.
Ale jeśli zdarzy nam się w momencie, kiedy uważamy, że wszystko dzieje się przeciwko nam - urasta to do rangi olbrzymiego problemu, czasem nawet tragedii.
I faktycznie - tragedia się staje. Bo potem następuje niefortunny zbieg zdarzeń, który kończy się tragicznie.
Dlaczego tak się dzieje?
W moim przypadku - bo chcę zwrócić na siebie uwagę.
Bo czuję się niezauważona, niedoceniona....biedna taka, smutna, pokrzywdzona....
Tymczasem jedyną osobą która mnie krzywdzi jestem JA SAMA.
Pojawia się przeświadczenie, że jestem krzywdzona, więc FAKTYCZNIE zaczyna się tak dziać. Ludzie zaczynają mnie ranić, bo PRZECIEŻ WŁAŚNIE TEGO CHCĘ.
Tak jest w moim przypadku.
Pomyśl, może Ty również czujesz, że jesteś nieszczęśliwy, bo sam się unieszczęśliwiasz.
Bo tego chcesz.
Powiesz - bzdura! Przecież pragnę szczęścia!
Masz rację - pragniesz, ale dawno temu zdarzyło się coś, co sprawiło, że zaburzyło się Twoje postrzeganie szczęścia.
Jak tylko odkryjesz co to jest, wszystko wróci do normy.
Powinniśmy dziękować Bogu, że dał nam takie narzędzie zwane poczuciem barku szczęścia, bo dzięki temu wiemy, że w naszym życiu jest coś, co wymaga uzdrowienia.
I think this is onne of the most vital infro for me.
OdpowiedzUsuńAnd i am glad reading your article.But wanna remark on some general things, The web site style is perfect,
the articles is really nice : D. Goood job,
cheers