Wczoraj przeszłam samą siebie:)
Jak już wspominałam Viki chodzi do takiego mini przedszkola - przedszkole dosłownie mini, bo ciocia Kasia opiekuje się tylko 5 dzieci - tak naprawdę to kącik opieki, ale ja wolę nazywać to przedszkolem. Polubiłyśmy się z ciocią Kasią i czasem i ja tam przesiaduję - jak przychodzę wcześniej po moją córcię, to i tak siedzę tam, aż do odbioru ostatniego dziecka.
Tak właśnie było wczoraj. Przyszłam prędzej, siedziałyśmy sobie w ogródku. Jak przyszłą mama po Marcela, to Viki nagle zachciało się wszystkiego. Stwierdziła nawet, że chce zupę, więc wróciłyśmy do środka i Kasia podgrzała jej zupę - pomidorową. Ale jak tylko Viki zaczęła jeść, to uznała, że jednak chce mleko. Zrobiłam więc jej mleko, a sama zaproponowałam, że może ja zjem tę zupę - po pierwsze uwielbiam pomidorową, po drugie jestem przeciwniczką wyrzucania jedzenia, a po trzecie - zwyczajnie zgłodniałam na widok pełnej miski;)
Ze smakiem zjadłam więc całą zupę. Viki tymczasem wypiła mleko, weszła do "kuchni" i oświadczyła - "teraz chcę zupę". Moja mina - bezcenna - jedno przeleciało mi przez głowę - jejku, ja ja jestem okropna - zjadłam dziecku zupę! Na szczęście chęć zjedzenia przez nią zupy nie była podyktowana głodem i już po chwili o niej zapomniałam....a ja - więcej nigdy nie zjem resztek po swoim dziecku - no chyba, że po godzinie:)
a tak kiedyś Viki zupkę jadła, więc w sumie to nic dziwnego, że postanowiłam zjeść za nią :)
Jak już wspominałam Viki chodzi do takiego mini przedszkola - przedszkole dosłownie mini, bo ciocia Kasia opiekuje się tylko 5 dzieci - tak naprawdę to kącik opieki, ale ja wolę nazywać to przedszkolem. Polubiłyśmy się z ciocią Kasią i czasem i ja tam przesiaduję - jak przychodzę wcześniej po moją córcię, to i tak siedzę tam, aż do odbioru ostatniego dziecka.
Tak właśnie było wczoraj. Przyszłam prędzej, siedziałyśmy sobie w ogródku. Jak przyszłą mama po Marcela, to Viki nagle zachciało się wszystkiego. Stwierdziła nawet, że chce zupę, więc wróciłyśmy do środka i Kasia podgrzała jej zupę - pomidorową. Ale jak tylko Viki zaczęła jeść, to uznała, że jednak chce mleko. Zrobiłam więc jej mleko, a sama zaproponowałam, że może ja zjem tę zupę - po pierwsze uwielbiam pomidorową, po drugie jestem przeciwniczką wyrzucania jedzenia, a po trzecie - zwyczajnie zgłodniałam na widok pełnej miski;)
Ze smakiem zjadłam więc całą zupę. Viki tymczasem wypiła mleko, weszła do "kuchni" i oświadczyła - "teraz chcę zupę". Moja mina - bezcenna - jedno przeleciało mi przez głowę - jejku, ja ja jestem okropna - zjadłam dziecku zupę! Na szczęście chęć zjedzenia przez nią zupy nie była podyktowana głodem i już po chwili o niej zapomniałam....a ja - więcej nigdy nie zjem resztek po swoim dziecku - no chyba, że po godzinie:)
a tak kiedyś Viki zupkę jadła, więc w sumie to nic dziwnego, że postanowiłam zjeść za nią :)
Gratulacje "The Versatile Blogger"! :-) Zapraszam do mnie po szczegóły wyróżnienia. Pozdrawiam mamablogujepl.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wyróżnienie- jestem mile zaskoczona:) Pozdrawiam:)
UsuńAch te pierwsze zupki :) Miłego blogowania, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń