Jedną z najbardziej wyczekiwanych, czy może bardziej odpowiednim słowem jest - wymarzonych przez mnie umiejętności mojej młodszej córki, było tak zwane sygnalizowanie potrzeb fizjologicznych, popularnie zwane "a-a" :)
W przypadku Viktorii to była troszkę taka droga przez mękę - na nic zdało się doświadczenie zdobyte przy starszym synu - bo tak jak on, po skończonym roczku biegał w zasadzie bez pieluchy - tak Viki ...hmmm...dużo by opowiadać.
Królową nocnika została już na roczek - kiedy to w prezencie dostała tron iście królewski:)
Tak naprawdę okres bezpieluchowy po raz pierwszy miał miejsce w zeszłe wakacje - Viki miała jakieś 1,5 roku - wszystko szło w dobrym kierunku - bylo lato, byliśmy u babci, był duży ogród- hahah - pewnie do dziś babacia zastanawia się dlaczego tak szybko roślinki urosły;)
W każdym razie te sprzyjające warunki spowodowały, że Viktoria pięknie wołała każde siusiu. Kupkę w zasadzie robiła z rana, więc łatwo było mi trafić, a nawet jak przeoczyłam, to ona wręcz wymuszała na mnie natychmiastowe przebranie ( u nas było to słynne "umyj dupe" - ale o tym przy innej okazji;)
Myślałam więc - max 2 tygodnie i będzie wołać też kupę - a tu nastąpił totalny zwrot akcji - nie tylko siusiu przestała wołać, ale zaczęła dosłownie - walić kupę po kątach - najlepiej w absolutnej ciszy i spokoju - a jak już zrobiła, to też się z tym kryła i mimo jednoznaczengo smrodku podejmowała pierwsze próby odwrócenie uwagi i utwierdzenia mnie w przekonaniu, że nic się stało.
Żal mi było tego bezpieluchowego okresu, więc chyba z miesiąc próbowałam walczyć - ale oprócz mojego mega rozczarowania graniczacego z dużym niezadowoleniem - nie osiągnęłam nic więcej.
W końcu dałam więc sobie zwyczajnie spokój - Viki na nowo sikała w pieluchy, robiła po kryjomu te swoje kupy - aż nagle pewnego dnia z rana zawołała ponownie - "mama - a-a".
Pierwsza moja reakcja - "eee, tam...zrób w papmeprsa...", ale Viki na to bardziej stanowczo:
"mama- a-a"
no to pomyslałam - posadzę na ten nocnik - no i tak to się zaczęło....radosne uśmiechy, oklaski , brawa za każde zawołane siusiu - z kupką było gorzej, ale z czasem i z tym sobie radzimy i na dzień dzisiejszy w dzień Viktoria biega bez pampersa.
Oczywiście na noc nadal zakładamy, choć coraz częściej zdarza się, że obudzi się z suchym pampersem. Jednak nie zaryzykuję bez pieluchy, bo jednak częściej po prostu nad ranem zrobi siusiu przez sen.
Ale dzisiejszy poranek był przełomowy.
Śpię sobie w najlepsze i śnię o jakiś tam wyimaginowanych sytuacjach. I nagle moja senna towarzyszka mówi do mnie głosem niemalże jak z teledysku Nickelback "Trying not to love you - "just -a-aa pleeeeease ..."
i po chwili znowu, lecz już wyraźniej "maaaamaaa - aa-aaa-aaaa..." .....
Po kilku, no może kilkunastu sekundach uświadamiam sobie, że to moja córka woła przez sen siusiu - i nagle - konstrenacja
.... wstać, czy nie wstać - o to jest pytanie - jejku, ja mi się nie chce wstać ....
- przypominam - wczesne rano, za oknem jeszcze ciemnawo...pierwsza myśl- ma pampersa nic się nie stanie jak w niego narobi, ale już po chwili głos rozsądku- przecież na to własnie czekałaś - na ten moment, kiedy będzie jej się chciało siusiu w środku nocy i zwyczajnie o tym powie - no więc wstałam, posiadziłam na kibelek, przez chwilę przelecała mi myśl- a co będzie jak już jej się odechce spać(!?!?), ale na szczęście obie szybko zasnęłyśmy ponownie....
no i zgadnicie jakie jest moje kolejne pragnienie?
...podpowiem: żeby tak nie wołała, a sama poszła się załatwić:))))) ( no ale tak to jest- dać palec, to chce rękę:) - w nocy, bo w dzień już sama na nocnik siada, co niestety kończy się zalaniem podłogi czasami, ale cóż - nie ma rzeczy doskonałych:)
Fajny blog:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się go czyta
gratuluję