Za oknem słoneczko, choć rano padał deszcz. Podobno była nawet tęcza - niestety - my jeszcze słodko spaliśmy- a zdarza nam się spać i do 10;)
Dziś ma być jesienny obiad - w wielkim garnku "dusi się" zupa dyniowa, a na petalni smaży filet z indyka przewidziny do zapiekanki z cukinią - jak zwykle przepisy są mixem różnych przepisów - dam znać, czy wyszło pysznie;)
A z racji, że jesień - wspomnienie ostatnich słonecznych dni lata - czyli nasze pół-rodzinne spacerki - starszy syn jest już na etapie przekonania, że spacer z rodzicami, to coś, czego mu w tym wieku nie wypada- a nóż zauważy ktoś ze znajomych;)
Już chyba tak słonecznie nie będzie, choć u nas ostatnio pogoda w kratkę - jeden dzień ponad 20stopni, a kolejnego plucha i dmucha, a temperatura nieco powyżej 10 - jaki efekt? - chorowanie;)...i to jest niestety ta druga, negatywna strona jesieni, ale jakoś dajemy radę:)
Pozdrówka;)
jak mi sie marzy spanko do 10:)
OdpowiedzUsuńAle fajne to wielkie krzesło :D
OdpowiedzUsuńEh aż łezka się kręci na takie wspomnienia, teraz będzie coraz zimniej :/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://mamadiabelka.blogspot.com/2013/09/candy-u-mamy-diabeka.html